Często czuję się tak,
jakby ktoś oberwał mi skrzydła...
Często też zadaję sobie pytanie, gdzie odszedł mój Anioł Stróż? I dlaczego?
Wciąż jednak mam nadzieję, że kiedyś wróci.
Usiadła. Podciągnęła kolana do brody i wpatrywała się w horyzont. Pies położył się obok niej. Wiatr szumiał cicho. Uwielbiała tą porę roku. Wiatr zaczął szumiec magnetycznie, usypiająco. Uśmiechnęła się, gdy leżący obok pies leniwie uniósł głowę i warknął oburzony slysząc z oddali szczekanie.
Przymknęła oczy. Coś sobie przypomniała. A właściwie myślała o tym dość często. Powinna o tym zapomnieć już dawno, jednak nadal nie potrafiła. Spojrzała na słońce chowające się za horyzontem. Kochała ten widok. Działał uspokajająco. Cudowny kolor nieba zachwycał ją tak samo za każdym razem. Zawsze marzyła o małym domku gdzies z dala od codziennego świata. Ostatnio w ogóle zbyt często marzyła. Taki dziwny sposób na szarą rzeczywistość przeładowaną problemami i smutkami.
Leżący obok pies nagle zaskomlał i zerwał się jeżąc sierść. Poczuła zimny dotyk na karku. Nisko nad jej głową krzyknął jakis ptak. Rozejrzała się dookoła.Wiatr wciąż leniwie głaskał łonki i nadal szumiał hipnotycznie, cicho. Słońce było już tylko cieniutkim skrawkiem na linii horyzontu.
Dlaczego poczuła dziwny niepokój? I ten zimny dotyk na karku i gdzieś na dnie serca? Wstała otrzepując się. "Wracamy. Czekają na nas..." - rzuciła w stronę psa. Po raz ostatni spojrzała na horyzont. Wraz ze zmrokiem nadszedł smutek. Założyła słuchawki, włączyła ulubiony kawałek i pobiegła. Już się nie obejrzała. Muzyka zagłuszyła szum wiatru. Wracała. Uciekała. Zazdrościła ptakom skrzydeł i wolności. Zazdrościła im krzyku. Ona nie będzie krzyczeć. Nie może. Wzięła kilka głębokich wdechów. Uniosła dłoń i nie odwracając się pomachała lekko palcami.
" Dobranoc..." - wyszeptała
każdy ranek wybaczał mi
marzenia
między zachodem słońca
i świtem noc kładła skrzydła
na duszy
wspomnieniom zabrakło
cienia
jego i tak nic nie wzruszy
shereni autorka gdzieś z neta Anonimowa.
Pusta noc
jakby ktoś oberwał mi skrzydła...
Często też zadaję sobie pytanie, gdzie odszedł mój Anioł Stróż? I dlaczego?
Wciąż jednak mam nadzieję, że kiedyś wróci.
Usiadła. Podciągnęła kolana do brody i wpatrywała się w horyzont. Pies położył się obok niej. Wiatr szumiał cicho. Uwielbiała tą porę roku. Wiatr zaczął szumiec magnetycznie, usypiająco. Uśmiechnęła się, gdy leżący obok pies leniwie uniósł głowę i warknął oburzony slysząc z oddali szczekanie.
Przymknęła oczy. Coś sobie przypomniała. A właściwie myślała o tym dość często. Powinna o tym zapomnieć już dawno, jednak nadal nie potrafiła. Spojrzała na słońce chowające się za horyzontem. Kochała ten widok. Działał uspokajająco. Cudowny kolor nieba zachwycał ją tak samo za każdym razem. Zawsze marzyła o małym domku gdzies z dala od codziennego świata. Ostatnio w ogóle zbyt często marzyła. Taki dziwny sposób na szarą rzeczywistość przeładowaną problemami i smutkami.
Leżący obok pies nagle zaskomlał i zerwał się jeżąc sierść. Poczuła zimny dotyk na karku. Nisko nad jej głową krzyknął jakis ptak. Rozejrzała się dookoła.Wiatr wciąż leniwie głaskał łonki i nadal szumiał hipnotycznie, cicho. Słońce było już tylko cieniutkim skrawkiem na linii horyzontu.
Dlaczego poczuła dziwny niepokój? I ten zimny dotyk na karku i gdzieś na dnie serca? Wstała otrzepując się. "Wracamy. Czekają na nas..." - rzuciła w stronę psa. Po raz ostatni spojrzała na horyzont. Wraz ze zmrokiem nadszedł smutek. Założyła słuchawki, włączyła ulubiony kawałek i pobiegła. Już się nie obejrzała. Muzyka zagłuszyła szum wiatru. Wracała. Uciekała. Zazdrościła ptakom skrzydeł i wolności. Zazdrościła im krzyku. Ona nie będzie krzyczeć. Nie może. Wzięła kilka głębokich wdechów. Uniosła dłoń i nie odwracając się pomachała lekko palcami.
" Dobranoc..." - wyszeptała
każdy ranek wybaczał mi
marzenia
między zachodem słońca
i świtem noc kładła skrzydła
na duszy
wspomnieniom zabrakło
cienia
jego i tak nic nie wzruszy
shereni autorka gdzieś z neta Anonimowa.
Pusta noc